Moi drodzy! Dzisiaj kolejna porcja wiedzy. Tym razem postaram się odpowiedzieć na zaskakujące pytanie: czy warzywa mogą być niezdrowe? Porozmawiajmy o roślinach psiankowatych, które dla wielu z nas są ważnym, często podstawowym elementem codziennej diety. Psiankowate to rodzina roślin, w której znajduje się niemal 2500 gatunków. W naszym jadłospisie znajdziemy tylko kilka z nich – ziemniaki, paprykę, pomidory, bakłażany, papryczki chili, jagody goji oraz kilka mniej popularnych, np. miechunkę, czy pepino. Do rodziny psiankowatych należą również rośliny o działaniu niekorzystnym lub wręcz toksycznym dla naszego zdrowia, np. tytoń, wilcza jagoda oraz bieluń. Zajmijmy się jednak tym, co możemy przygotować w naszej kuchni.

Kto powinien unikać warzyw psiankowatych?

Pora odpowiedzieć na zadane pytanie – tak, rośliny psiankowate mogą niekorzystnie wpływać na nasz organizm, jeżeli cierpimy na chorobę o podłożu autoimmunologicznym. Warzywa psiankowate obfitują w cenne witaminy i minerały. Ich naturalne bogactwo jest nie do przecenienia. Jednak zawierają również substancje toksyczne i antyodżywcze: alkaloidy. W ziemniakach znajdziemy solaninę, w pomidorach tomatynę, a ostre papryczki oraz czarny pieprz obfitują w kapsaicynę. Uwaga! W psiankowatych znajdziemy również lektyny, o których więcej pisałam dla Was w tym wpisie (klik). Właśnie te związki chemiczne powodują, że osoby zmagające się z Hashimoto, łuszczycą, toczniem, reumatoidalnym zapaleniem stawów, czy innymi chorobami autoimmunologicznymi, powinny zrezygnować z warzyw psiankowatych. Często osoby cierpiące na schorzenia autoimmunologiczne nie wyobrażają sobie życia bez czegoś, co im szkodzi, np. pomidorów. Postaram się wyjaśnić, dlaczego warto zrezygnować z niektórych warzyw.

Naturalne pestycydy

Solanina i tomatyna to substancje produkowane przez rośliny, jako naturalne pestycydy, które odstraszają owady i zniechęcają szkodniki do ich podgryzania. Związki te występują przede wszystkim w zielonych częściach roślin – pędach oraz łodygach. Warto pamiętać, że to głównie niedojrzałe i kiełkujące bulwy ziemniaka zawierają najwięcej solaniny. Podobnie jest z pomidorami – jedzenie zielonych, niedojrzałych okazów, które zawierają sporo tomatyny, może podrażniać przewód pokarmowy i prowadzić do niestrawności. Kapsaicyna zawarta w papryczkach chili oraz czarnym pieprzu, to związek odpowiedzialny za ostry smak. Polecam z nich zrezygnować, gdyż mogą zaostrzać dolegliwości związane z układem pokarmowym i prowadzić do tzw. zespołu nieszczelnego jelita, a w konsekwencji pogarszać stan zdrowia w przypadku chorób autoimmunologicznych.

Czy eliminacja psiankowatych wpływa korzystnie na zdrowie?

Pamiętajmy, że zjedzenie kilku plasterków pomidora, czy pieczonych ziemniaczków nie spowoduje drastycznego pogorszenia naszego zdrowia. Konsekwentne odstawienie psiankowatych oraz glutenu (zwłaszcza pszenicy) dawało u moich podopiecznych z łuszczycą i Hashimoto dużą poprawę. W większości przypadków nie jest to niestety działanie wystarczające, ale na początku naszej drogi ku zdrowiu daje motywację, chęć do dalszego działania i znacząco poprawia jakość życia.

Sposób na psiankowate

Nie mam dla Was dobrych wieści – solanina jest substancją termostabilną i nie ulega rozpadowi podczas gotowania. Ogromne ilości solaniny są w kiełkach ziemniaka, czyli białych guzkach, pojawiających się, gdy o ziemniaku zapomnieliśmy i czekał na ugotowanie zbyt długo. Kiełków absolutnie nie wolno jeść! W liściach, łodygach i kwiatach stężenie solaniny jest bardzo wysokie. Najprawdopodobniej dlatego ziemniak sprowadzony do Europy przez Hiszpanów bardzo długo pozostawał rośliną ozdobą, uznawaną za trującą. Nie ma skutecznego sposobu na pozbycie się szkodliwych alkaloidów z psiankowatych. Jedyne wyjście, to zamiana ich na coś innego w naszej kuchni. Tomatyna jest mniej toksyczna i pomidory po obróbce cieplnej nie są aż tak szkodliwe. Jednak dla klarowności zasad diety polecam zrezygnować z nich całkowicie.

Co zamiast?

Pomidory i papryki są trudne do zastąpienia innymi warzywami. Ich smak oraz tekstura są niepowtarzalne. Ziemniaki często wykorzystujemy jako węglowodanowy element naszego posiłku i z powodzeniem możemy zastąpić je kaszą bez glutenu, ryżem lub komosą ryżową. Bakłażan nie zyskał jeszcze w polskich kuchniach dużej popularności i możemy go wymienić na cukinię. Ostre przyprawy takie jak papryczki chili oraz czarny pieprz zamieńmy na imbir i czosnek, które również dodadzą daniom pikantnego smaku. Warto sięgać po nie szczególnie teraz, gdy powoli nadchodzą deszczowe i chłodniejsze dni, a wraz z nimi fale przeziębień. Dobrze wiedzieć, że czosnek jest przyprawą wspomagającą leczenie w chorobach autoimmunologicznych, a imbir ma działanie przeciwzapalne

Jak rezygnacja z psiankowatych pomogła moim podopiecznym?

Jedna z moich podopiecznych z niedoczynnością tarczycy i Hashimoto była bardzo wrażliwa na zimno. Kiedy przyszło jej postać w chłodzie lub na zimnym wietrze, to dochodziło nawet do utraty czucia. Samo odstawienie pszenicy i warzyw psiankowatych poprawiło sytuację i tej jesieni po raz pierwszy zasypia bez wełnianych skarpet. Na poprawę wyników badań musimy jeszcze trochę poczekać.

Inna podopieczna z Hashimoto miała ciągłe uczucie „guli” w przełyku. Nie była w stanie całkowicie zrezygnować z glutenu, więc na efekty czekała prawie rok. Stopniowo nadchodziło coraz lepsze samopoczucie, równocześnie stale poprawiały się wyniki badań. Kolejna pozytywna historia: zapracowany handlowiec w ciągłej podróży. Miał problem z rezygnacją z gotowych, garmażeryjnych produktów, a także z odmową wspólnego imprezowania i picia alkoholu. Wspólnie uzgodniliśmy, że odstawienie roślin psiankowatych będzie dietetycznym minimum. Zaleciłam także intensywną suplementację pestkami dyni, czosnkiem i kwasami Omega-3. Łuszczyca wprawdzie nie cofnęła się całkowicie, ale zmiany są mniejsze i bardziej łagodne. Na szczęście występują już tylko w miejscach, które łatwo zakryć, co znacznie zwiększyło komfort pracy, zmniejszyło poziom stresu, a to dobrze rokuje na przyszłość.

 

Barbara Porębska

Barbara Porębska

Jestem dietetyczką z pasją. Moja wiedza to wynik wielu lat poszukiwań, zdobywania doświadczeń, dziesiątków kursów i wykładów zakończonych uzyskaniem zawodu dietetyka w Polskim Instytucie Dietetyki.