Teksty do swojego bloga przygotowuję na podstawie pytań, które od Was otrzymuję. Inspiracją są też dla mnie przypadki moich Podopiecznych. Dziś chcę podzielić się z Wami swoją opinią na temat probiotyków, a dokładniej ich suplementacji.
Na początku klasycznie, czyli definicja. Probiotyk to żywy organizm, który dostarczany w odpowiedniej ilości do naszego organizmu, niesie ze sobą konkretne skutki zdrowotne. Takie bakterie działają w jelitach, trawią pokarm i mają ogromny wpływ na nasze zdrowie i odporność.
Skoro probiotyki są dla nas pożyteczne, to wydawać by się mogło, że warto je zapewnić sobie w dowolnej formie. Zanim jednak sięgniecie po gotowy produkt, warto abyście wiedzieli o trzech rzeczach.
Czy suplementować probiotyki?
Wprowadzenie suplementu diety na rynek jest o wiele prostsze niż wprowadzenie leku. Producenta obowiązuje znacznie mniej rygorów do spełnienia. Dla konsumenta oznacza to jedno: nie można mieć pewności, czy taki suplement zadziała rzeczywiście tak, jak obiecuje to nam jego telewizyjna reklama czy ulotka. W przypadku probiotyków wystarczy, że liczba rzeczywiście występujących w nim bakterii jest mniejsza od tej deklarowanej przez producenta, by pożądany efekt w ogóle nie wystąpił. W przypadku probiotyków, zależnie od producenta, bardzo wazne będzie też odpowiednie przechowywanie suplementu (na przyklad niektóre z nich wymagają lodówki)
Popularne suplementy zawierają kilka, góra kilkanaście szczepów bakterii. Ale których bakterii potrzebujemy my? Można się tego dowiedzieć, wykonując odpowiednie badania i identyfikując skład naszej bioty. Proszę o szczerą odpowiedź: czy ktoś z Was się na to kiedyś zdecydował? Nie wiedząc, jakie bakterie mamy w jelitach, nie możemy odpowiednio wybrać suplementów. Oznacza to suplementacja w ciemno szybko może doprowadzić do zaburzenia równowagi w naszym organizmie.
Trzecia rzecz, jaką chcę się z Wami podzielić dotyczy innego sposobu wprowadzenia probiotyków do naszego organizmu. Sposobu znacznie bardziej naturalnego. Czyli – kiszonek. Mam tu na myśli przede wszystkim sok z kiszonej kapusty, zakwas z buraków czy kiszone ogórki, a także naturalnie fermentujące produkty mleczne. Proste do wykonania, tanie i bardzo smaczne. Dostarczą nam potrzebnych bakterii we właściwych, bo naturalnych proporcjach, wzbogacając jednocześnie nasze posiłki.
Jeśli nie mamy czasu lub chęci, by przyrządzać je samemu – możemy kupić już gotowe. Pamiętajcie jednak proszę, by wybierać te kiszone, a nie kwaszone. Jaka jest różnica? W tych drugich, dla przyspieszenia procesu fermentacji używa się elementów pogarszających jakość kiszonek. Mam tu na myśli np. ocet spirytusowy. Nam, jako konsumentom, nie zależy na szybkości procesu kwaszenia, a na liczbie oraz jakości bakterii.
Na koniec jeszcze drobna, a istotna uwaga: gdy już wprowadzicie bakterie do swojego przewodu pokarmowego, zadbajcie o to, by miały co jeść. Jako dietetyczka rekomenduję Wam przede wszystkim zielone warzywa liściaste, kiełki oraz pełnoziarniste produkty zbożowe (te ostatnie tylko wtedy, gdy nie macie przeciwwskazań, aby je spożywać).
Dietetyk Barbara Porębska